STAWIANIE BANIEK
To terapia, którą wiele osób może pamiętać jeszcze z czasów dzieciństwa, kiedy to praktykowały ją nasze mamy i babcie.
W czasach, gdy farmakologia znajdowała się jeszcze w powijakach, tzw. „babki”, „szeptuchy” czy „znachorki” skutecznie leczyły chorych za pomocą ziół, nagrzewań, baniek i innych metod, które w większości nie przetrwały do dziś, nie były bowiem utrwalane na piśmie. Przekazywana ustnie z pokolenia na pokolenie wiedza o naturalnych sposobach leczenia, w dobie fascynacji chemią, zaginęła na wiele lat.
Obecnie, mając coraz większą świadomość jak wiele niepożądanych skutków powodują substancje chemiczne, zaczynamy stosować je z większą rozwagą, poszukując w miarę możliwości środków zastępczych. Można więc mieć nadzieję, że żyjemy w czasach, w których stopniowo odradza się wiedza dotycząca naturoterapii, ziołolecznictwa i szeroko pojętej paramedycyny.
Dawniej potocznie mówiło się o bańkach, że „wyciągają złą krew” lub „wyciągają chorobę”. Dziś już wiemy, że zasada działania tej terapii jest prosta i wytłumaczalna. Poprzez ogrzanie powietrza znajdującego się w bańce (próżnia) wytwarza się podciśnienie, a po przyłożeniu do ciała skóra zostaje wessana do środka bańki. Powoduje to przekrwienie tętniczo-żylne i pękanie powierzchniowych naczynek włosowatych.